14.07.2011
Komentarze (0)
II Festiwal Ogień i Woda w Nysie - Podsumowanie
Druga edycja festiwalu Ogień i Woda w Nysie w stosunku do edycji pierwszej, upłynęła pod znakiem bardzo dużego postępu. Wszystkie z zaproszonych firm: Efekt, FireShow oraz S-Piro stanęły na wysokości zadania i przygotowały profesjonalne i ciekawe widowiska. Pochwały kieruję również w stronę natury, gdyż zarówno sceneria jak i pogoda jedynie dodawały piękna fajerwerkom. Blask odbijających się w jeziorze Nyskim sztucznych ogni był niezwykle urokliwy, a rozświetlana przez wybuchy plaża, malownicza. Montaż materiałów pirotechnicznych odbywał się na trzech barkach, o długości 2 x 30 metrów oraz 1 x 23 metry. Wszystkie firmy uwijały się w pocie czoła od samego rana, dbając o to, żeby wszystko wystrzeliło zgodnie z zamysłem autorów scenariuszy. Bezchmurne niebo nie ułatwiało w pełni pracy – słońce przygrzewało niesamowicie, a sam do tej pory odczuwam tego skutki.
Efekt:
Kilka minut po 22, odholowana została pierwsza barka, na której rozstawiony był sprzęt firmy Efekt. Tym razem, scenariusz zupełnie różnił się od tych, prezentowanych na wcześniejszych pokazach. Nowe układy, część nowej galanterii oraz nowy system odpalający – Galaxis, który niestety pokrzyżował nam trochę plany. Gdyby nie przesunięcia w czasie poszczególnych elementów, widowisko byłoby jeszcze bardziej efektowne, gdyż dobra synchronizacja zawsze wywołuje zachwyt u oglądających. Był to jedyny pokaz, z bateriami wodnymi – 1,5" czerwone crossety w połączeniu z bombami zakrywały ogromny obszar na niebie, tworząc bardzo ładną i oryginalną kompozycję. Całość była bardzo zróżnicowana kolorystycznie. Na niebie pojawiały się przeróżne efekty w przeróżnych układach. Do podziwiania było kilka tak zwanych asów, czyli bomb Silver Tail Wave To Green To Red w/Pistil. Tradycyjnie, finał stanowiły złote bomby o kal. 150 mm z kometowymi FAN-kami u dołu.
FireShow:
Jako druga zaprezentowała się firma z Lubania – FireShow. W tym wypadku system FireMaster zadziałał bezbłędnie, co zaowocowało bardzo przyjemną dla oka synchronizacją. Dół pokazu stanowiły dobrze dobrane kostki firmy Kometa. Poza pionowymi tortami było kilka FAN-ek – rozpryskowych oraz stricte pokazowych, kometowych Z oraz C shape. Nie zabrakło też min. Te, strzelone na początku podkładu Carmina Burana przywoływały na myśl pokazy południowo-europejskie. Dobrym rozwiązaniem były strzelane w basowych momentach podkładu muzycznego saluty. Najlepszym produktem pokazu wg mnie były dwie V-ki o efekcie cracklingowych chryzantem z niebieskimi minami. Pod koniec oprócz wybuchających bomb, taflę jeziora rozświetliły pomarańczowe punkty świetlne, które stały się już znakiem rozpoznawczym firmy FireShow. Opadający po spektaklu złoty pył zachwycał jeszcze publiczność przez dłuższą chwilę.
S-Piro:
Już w trakcie przygotowań widać było, że pokaz S-Piro będzie najbardziej obfity w materiał. W parze z ilością szła jakość. Niektóre bomby były cylindryczne, niektóre produkcji hiszpańskiej (Igual). Druga część pokazu upłynęła pod znakiem komet i min i wachlarzy. Zgranie z muzyką wywierało na oglądających duże wrażenie. Zgrane w czasie były również bomby, a to za sprawą stosowania zasady przypinania jednego zapłonu na jedną pozycję. Rozwiązanie to jest bardzo efektowne, jednakże oznacza dużą ilość czasu włożonego w przygotowania. Trzecia część rozpoczęła się wypełnieniem dołu oraz góry ekspozycji opadającymi liśćmi w kolorze zielonym oraz czerwonym. Oprócz tego prezentowane były efekty crossette oraz strobo. Finał przywołał wprawnym widzom sylwestra 2002, gdyż to właśnie ten utwór był wykorzystany, podczas witania 2003 roku w Warszawie. Kanonadę ładunków wysokokalibrowych wzbogacały od czasu do czasu wachlarze złożone z komet. Ostatnia salwa to ogromna jak na Nyskie warunki ilość bomb o złotym opadzie. Najefektowniejszą pozycją w całym widowisku była wg mnie 4" bomba produkcji hiszpańskiej Gold Trunk with Blue Explosion.
Niezwykle miłym akcentem był finałowy pokaz baterii wodnych, wykonany przez firmę Event Pirotechnika z Katowic.
Efekt:
Kilka minut po 22, odholowana została pierwsza barka, na której rozstawiony był sprzęt firmy Efekt. Tym razem, scenariusz zupełnie różnił się od tych, prezentowanych na wcześniejszych pokazach. Nowe układy, część nowej galanterii oraz nowy system odpalający – Galaxis, który niestety pokrzyżował nam trochę plany. Gdyby nie przesunięcia w czasie poszczególnych elementów, widowisko byłoby jeszcze bardziej efektowne, gdyż dobra synchronizacja zawsze wywołuje zachwyt u oglądających. Był to jedyny pokaz, z bateriami wodnymi – 1,5" czerwone crossety w połączeniu z bombami zakrywały ogromny obszar na niebie, tworząc bardzo ładną i oryginalną kompozycję. Całość była bardzo zróżnicowana kolorystycznie. Na niebie pojawiały się przeróżne efekty w przeróżnych układach. Do podziwiania było kilka tak zwanych asów, czyli bomb Silver Tail Wave To Green To Red w/Pistil. Tradycyjnie, finał stanowiły złote bomby o kal. 150 mm z kometowymi FAN-kami u dołu.
FireShow:
Jako druga zaprezentowała się firma z Lubania – FireShow. W tym wypadku system FireMaster zadziałał bezbłędnie, co zaowocowało bardzo przyjemną dla oka synchronizacją. Dół pokazu stanowiły dobrze dobrane kostki firmy Kometa. Poza pionowymi tortami było kilka FAN-ek – rozpryskowych oraz stricte pokazowych, kometowych Z oraz C shape. Nie zabrakło też min. Te, strzelone na początku podkładu Carmina Burana przywoływały na myśl pokazy południowo-europejskie. Dobrym rozwiązaniem były strzelane w basowych momentach podkładu muzycznego saluty. Najlepszym produktem pokazu wg mnie były dwie V-ki o efekcie cracklingowych chryzantem z niebieskimi minami. Pod koniec oprócz wybuchających bomb, taflę jeziora rozświetliły pomarańczowe punkty świetlne, które stały się już znakiem rozpoznawczym firmy FireShow. Opadający po spektaklu złoty pył zachwycał jeszcze publiczność przez dłuższą chwilę.
S-Piro:
Już w trakcie przygotowań widać było, że pokaz S-Piro będzie najbardziej obfity w materiał. W parze z ilością szła jakość. Niektóre bomby były cylindryczne, niektóre produkcji hiszpańskiej (Igual). Druga część pokazu upłynęła pod znakiem komet i min i wachlarzy. Zgranie z muzyką wywierało na oglądających duże wrażenie. Zgrane w czasie były również bomby, a to za sprawą stosowania zasady przypinania jednego zapłonu na jedną pozycję. Rozwiązanie to jest bardzo efektowne, jednakże oznacza dużą ilość czasu włożonego w przygotowania. Trzecia część rozpoczęła się wypełnieniem dołu oraz góry ekspozycji opadającymi liśćmi w kolorze zielonym oraz czerwonym. Oprócz tego prezentowane były efekty crossette oraz strobo. Finał przywołał wprawnym widzom sylwestra 2002, gdyż to właśnie ten utwór był wykorzystany, podczas witania 2003 roku w Warszawie. Kanonadę ładunków wysokokalibrowych wzbogacały od czasu do czasu wachlarze złożone z komet. Ostatnia salwa to ogromna jak na Nyskie warunki ilość bomb o złotym opadzie. Najefektowniejszą pozycją w całym widowisku była wg mnie 4" bomba produkcji hiszpańskiej Gold Trunk with Blue Explosion.
Niezwykle miłym akcentem był finałowy pokaz baterii wodnych, wykonany przez firmę Event Pirotechnika z Katowic.
Komentarze
Brak komentarzy