05.08.2011

IV Festiwal Sztuk Pirotechnicznych Ogień i Woda w Ełku - 15,16.07.2011

Cztery lata temu po raz pierwszy można było usłyszeć o interesująco brzmiącej imprezie Ogień i Woda. Już pierwsza edycja zapowiadała się całkiem ciekawie – do walki stanęły wtedy firmy takie jak Pretor, Hestia Baltic, Goldregen oraz Nakaja Art. Wszyscy zadawali sobie wtedy pytanie, czy festiwal ten na stałe wpisze się w kalendarz fanów widowisk pirotechnicznych, czy może podzieli los PyroMachiny, niedoszłego festiwalu w Gdyni czy Władców Ognia. Na szczęście w tym wypadku organizatorzy potrafili się dogadać i w dniach 15 oraz 16 lipca 2011 roku, nad jeziorem ełckim zapierające dech w piersiach spektakle oczarowywały publiczność 4 raz z rzędu. Imprezy takie jak ta, dają powód do radości, gdyż tego lata fajerwerki kradnące widzom uczucia były prezentowane przez aż 5 firm (największa ilość uczestników w tym roku). Ełcki Ogień & Woda powoli staje się wiodącym festiwalem pirotechniki widowiskowej w Polsce. Dziękując organizatorom za wysiłek włożony w dopięcie na ostatni guzik tego święta wszystkich spragnionych ognia na niebie, pozostaje mieć nadzieję, że już za rok na miejską plażę przyjdzie jeszcze większy tłum i będzie mógł oglądać jeszcze większe pokazy.

Efekt:
Od dzisiaj nazwę firmy – EFEKT oraz określenie perfekcja można używać zamiennie, gdyż właśnie perfekcja to pierwsze co przyszło mi na myśl tuż po obejrzeniu tego spektaklu. Od pierwszego do ostatniego wystrzału widać było, że scenariusz został przygotowany z niebywałą pieczołowitością i dbałością o szczegóły. Nie ma co ukrywać, że Ełk był swego rodzaju oknem z widokiem na większe realizacje niż te, spotykane w południowo-wschodniej Polsce. Należy liczyć na to, że pokazanie się szerzej publiczności przyciągnie uwagę organizatorów większych imprez do firmy z Chełma, gdyż poziom zaprezentowanego pokazu był niesamowicie wysoki. Nie często w Polsce można widywać sekwencje opierające się na 9 punktach, w czasie trwania których odpalonych zostaje 96 pojedynczych komet w zaledwie 10 sekund. Przez ponad 8 minut widzowie byli zaskakiwani kolejnymi porcjami singli i min, które w niesamowicie efektowny sposób współgrały z podkładem muzycznym. Gdy ku swojemu wybuchowemu przeznaczeniu zaczęły się wznosić flagowe 6" Efektu - Blue Peony w wariantach Dragon Eggs Pistil i Chrys Cracker Coconut, obok eksplozji słyszeć można było zachwyt widzów, podsycany przez kolejne części pokazu, czyli chmury crackingu i złotego, brokatowego opadu. Po tegorocznym Ogniu & Wodzie marzeniem każdego, kto respektuje piękno podniebnej magii powinna być możliwość obejrzenia kolejnych, tak okazałych realizacji firmy Efekt z Chełma.



Nakaja Art:
Po niezmiernie zacnym występie krakowskiej firmy w Ustce, apetyt na coś równie dobrego był bardzo duży. Niestety nie wszystko poszło tak jak powinno i miejscami na pokazie odczuwało się stagnację – mam na myśli min. część z samymi wulkanami. Owszem, byłoby to efektowne, ale na mniejszych pokazach z mniejszą widownią. Można domniemywać, że czarne niebo miało być wypełnione tym materiałem, który nie wypalił przez wadliwe działanie systemu FireMaster. Kolejny raz rzucił on kłody pod nogi pirotechników Nakaji. Przedstawiony program byłby o wiele bardziej interesujący, gdyby włoski sprzęt sprawował się tak jak powinien. W przeciwieństwie do pokazu z Ustki, tym razem dominował materiał chiński firm Jorge i Triplex. Dół pokazu stanowiły kostki pionowe ustawione pod różnymi kątami, z kilkoma wstawkami z min – całkiem miłe dla oka i ucha były te, o efektach srebrnych wirów przechodzących w huk i brokatu z red strobo pistil. Warte uwagi były też Jorgowskie one-rowy o efekcie czerwonych kul przechodzących w saluty. Finał upłynął pod znakiem migoczących koron z cracklingowym pistilem strzelanych z 5 pozycji jednocześnie. Ostatnim akordem było 5 sztuk tych ładunków, wzbogaconych o złote wachlarze u dołu.
(awaria kamery, a w związku z tym brak filmu – pokaz do wyszukania w serwisie YouTube)

Grom-Zbig:
Na Groma można liczyć zawsze – gdzie się pojawi, tam zawsze widzowie muszą być przygotowani na dobre widowisko. Nie inaczej było w tym roku. Ełk miał być swego rodzaju rewanżem za występ w Ustce, kiedy to pogoda i fakt, że materiały przeleżały całą noc w mokrym piasku sprawił, że pokaz nie był z rodzaju tych, do których się przyzwyczailiśmy mówiąc o Gromie. Ten sam podkład muzyczny i lekko zmieniony scenariusz tutaj wypadł znakomicie. O niebo lepiej, niż dwa tygodnie wcześniej. Dominacja materiałów europejskich dała się odczuć tuż po starcie programu, fundując wszystkim prawdziwy raj dla oczu. Od zawsze wiadomo, że wraz z ceną produktów włoskich czy hiszpańskich, w parze idzie ich jakość, co w Ełku dało się zauważyć. Nie tylko same materiały, ale i sposób ich wystrzelenia, a więc zastosowane układy, kompozycje i synchronizacja budziły respekt. Szczególnie widowiskowy był wstęp do drugiej części „I love rock ’n roll”, złożony z min i singli, które dograne co do setnych sekundy stworzyły wspaniałą kompozycję. Jury z pewnością przyznało dodatkowe punkty za baterie wodne, które strzelając z jeziora znacznie poszerzyły kompozycję. Ścisły finał został podzielony na dwie części: pierwszą z nich stanowiły bomby firmy Igual, których pył zostając na niebie przez długi czas pokazywał jakość tego typu ładunków i wyjaśniał różnice w cenie w porównaniu do produktów chińskich. Ostatnie strzały pokryły niebo stroboskopami oraz złotem.



Surex:
Najbardziej utytułowana firma w Polsce oraz jedna z najbardziej cenionych na światowych festiwalach firm w Europie swój występ rozpoczęła jako trzecia. Przedstawiony został układ znany z festiwalu Open’er, którego podkład składał się z utworów wykonawców muzyki elektronicznej oraz alternatywnej. Wersja na Ogień i Wodę została wzbogacona o utwór Hurricane. Każdy motyw muzyczny oznaczał kompletnie inną kompozycję oraz inny rodzaj efektów. Widzowie mieli zafundowaną swego rodzaju podróż przez kolejne efekty pirotechniczne, których bogactwo w tym pokazie było bardzo duże. Widać było, że scenariusz został opracowany przez osobę z dużym doświadczeniem, bo trudno byłoby zastosować materiał jeszcze bardziej pasujący do tej muzyki. Miejscami zauważalna była różnica w budżecie pomiędzy Ełkiem, a festiwalami zagranicznymi, gdyż niekiedy na niebie wybuchały jedynie po dwie, trzy bombki. Było też kilka tak zwanych „momentów”, nadających niepowtarzalności, do których zaliczyłem np. falę składającą się z 50 pocisków time rain w 1,40 min., wykończenie minami utworu Scorpionsów oraz rozpoczęcie przedostatniego kawałka, autorstwa The Chemical Brothers bombami, które budowały swego rodzaju piramidę i perfekcyjnie wpisywały się w motyw tej piosenki. Tym razem część finałowa upłynęła tradycyjnie pod znakiem brokatowych koron. Bardzo ciekawym zakończeniem była salwa z salutami, które wybuchły razem z efektem dźwiękowym grzmotu. Cały pokaz można podsumować dwoma epitetami: kolorowo i pomysłowo.



Goldregen:
Już rok temu, prezydent miasta zapowiedział, że 3-krotni laureaci Grand Prix Ełckich Błyskawic pojawią się również za rok – tym razem w roli mistrzów. Tak też się stało i o godzinie 1:30 w nocy, już po ogłoszeniu wyników dla najwytrwalszych widzów zaprezentowany został pokaz firmy Goldregen. 4-minutowa ekspozycja była dobrym zwieńczeniem 2-dniowych zmagań polskich ekip. Zastosowany podkład, którego rolę pełnił utwór Within Temtation – Mother Earth nadawał całości wyjątkowego klimatu tajemniczości, rozświetlanego przez pirotechników Goldregena. Złote komety, złote wachlarze, złote korony, chryzantemy i wierzby, a więc charakter tej firmy został w 100 % oddany. Z ciekawszych efektów można wymienić rozpryski z gwiazdkami typu tiger tail oraz migoczące na pomarańczowo komety, które przypadły mi do gustu. Doskonałą kompozycję stworzyło 5 V-ek złożonych ze srebrnych, migoczących rzymskich ogni, którą dopełniały bomby red Strobo – był to przedsmak finału, przeprowadzonego w złotej tonacji. Widowisko zostało zakończone w pięknym stylu, a mianowicie bombami typu salute.



Oprócz tego teatry ognia, występy teatrów plenerowych, multimedialne fontanny oraz pokaz lotniczo-pirotechniczny:


Dwa dni wspaniałej imprezy plenerowej, która swym poziomem wyznacza nową jakość w polskiej pirotechnice, rozwija ją oraz motywuje polskie firmy do rozwoju. Organizatorom, a w szczególności koordynatorowi od strony pirotechnicznej wydarzenia – Pani Małgorzacie Guzowskiej, właścicielce firmy RG Lider jeszcze raz należą się ogromne brawa. Oby przyszły rok był równie udany, a budżet jeszcze większy!
Komentarze
Brak komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać komentarz