17.07.2012
Komentarze (0)
V Festiwal Ogień i Woda w Ełku - Podsumowanie imprezy
Ełk przyciągnął w tym roku fanów ognistych zmagań już po raz piąty, co jest powodem pogratulowania organizatorom wysiłku jaki wkładają w to, żeby Ogień i Woda wpisały się na stałe w kalendarz ełckich imprez. Trzymam kciuki, żeby w przyszłym roku sponsorzy dopisali jeszcze bardziej, a pokazów było tak jak w 2011 roku - 5, a nie 4. Tym razem lipcowy weekend był datą rywalizacji już nie tylko polskich, ale też zagranicznych ekip. Nowa formuła festiwalu przewidywała zaproszenie jedynie gości z zagranicy, jednakże tuż przed datą rozpoczęcia imprezy, na planie zamiast firmy Parente pojawiła się polska firma Basile i to od niej zacznę swoją recenzję.
DZIEŃ I:
Basile (Polska) - 4. miejsce na podium:
W firmie z Pionek pokładałem bardzo duże nadzieje na zobaczenie porządnych, włoskich bomb i włoskiego polotu, gdyż Basile jest firmą polsko-włoską. Nie zawiodłem się na jakości materiału, który był w 100% wykonany na włoskich recepturach. Bomby były piękne, a finał wgniatał w ziemię. Multi-break shells (szczególnie w wariancie z trzeszczącymi polipami) były jak zawsze niesamowite! Jednakże z taką jakością Basile mogło pokusić się o bardziej ambitny scenariusz, tymczasem w pokazie nie było żadnych udanych sekwencji na single shotach (co jest przecież domeną włoskich widowisk), a front był praktycznie nieaktywny (poza rzymskimi ogniami, które jednak stanowiły jedynie tło dla pirotechniki wysokiej). Myślę, że właśnie to zadecydowało o ostatnim miejscu dla Basile. Wracając do mocnych stron pierwszego widowiska nie sposób nie powiedzieć więcej o jego najmocniejszym atucie - finale. Złoty, trzeszczący pył w połączeniu z dziesiątkami reportów był oszałamiający i to właśnie chyba ostatnie 40 sekund sprawiło, że firma z Pionek wyjechała z Ełku z nagrodą publiczności.
- Jakość materiału: 10/10
- Dobór efektów: 8/10 (trochę za dużo powtarzających się efektów, małe zróżnicowanie)
- Synchronizacja: 6/10 (niestety minus za brak sekwencji)
- Finał: 9+/10 (do perfekcji jeszcze odrobinę brakuje, aczkolwiek był to najlepszy finał festiwalu)
- Kompozycja: 6/10 (dawał się we znaki front, który był bardzo mało aktywny. Góra pokazu oparta przeważnie o proste układy)
- Wrażenie ogólne: 7-/10 (pokaz piękny, lecz na festiwal niestety się nie nadaje)
Kalvin (Białoruś) - 3. miejsce na podium:
Białorusini wystąpili jako drudzy piątkowego wieczoru i byli dla mnie dużą zagadką. Nie wiedziałem jaki styl strzelania reprezentują nasi przyjaciele zza wschodniej granicy, dlatego wyczekiwałem startu ich programu z niecierpliwością. Kalvin nie powalił mnie z nóg. Ani jakością materiałów, jego ilością, ani podkładem muzycznym. Pokazowi czegoś brakowało, nie było w nim momentów w których zachwyt sam pojawiałby się na twarzy. Basile cierpiało na niedobór pirotechniki niskiej, natomiast u Kalvina było jej aż za dużo. Użyte bomby strzela się raczej na zwykłych realizacjach, a nie festiwalach – brakowało chociaż kilku fajniejszych i bardziej nietypowych ładunków. Mocną stroną widowiska była kompozycja, która pomimo przewagi efektów poniżej 3” była o wiele składniejsza niż w przypadku poprzedniego programu. Plan strefy został dobrze zagospodarowany. Pochwała należy się również za zgranie z podkładem muzycznym i sekwencje na minach i singlach. Szkoda, że nie był to materiał z wyższej półki, bo wtedy widowisko byłoby jeszcze atrakcyjniejsze. Podsumowując, Kalvin ma duży potencjał i widać było, że scenariusz nie był dziełem przypadku, gdyby materiał był lepszy, a podkład muzyczny nie tak skomplikowany, to rozmawialibyśmy teraz o znacznie lepszym pokazie.
- Jakość materiału: 5/10 (brak materiałów produkcji europejskiej, jakość nie zachwycała)
- Dobór efektów: 7-/10 (za duży mix, brakowało trochę konsekwencji w dobieraniu kolejnych efektów)
- Synchronizacja: 9/10 (dobra robota!)
- Finał: 7-/10 (można było spodziewać się mocniejszego uderzenia)
- Kompozycja: 8+/10 (dobrze przemyślane rozplanowanie materiałów, aczkolwiek za dużo zwyczajnych i mało efektownych wyrzutni z klasy 1.4G)
- Wrażenie ogólne: 7-/10 (pokaz lepiej zaplanowany niż Basile, niestety z gorszym materiałem, dlatego ocena jest taka sama)
DZIEŃ II:
Khan (Rosja) - 2. miejsce na podium:
Rossija, ah Rosijja! Jeszcze przed zmierzchem (po wizycie w strefie) wiedziałem, że Khan podszedł do tematu bardzo ambitnie i nie pożałował materiału. Ilość rur porażała, a ich zawartość napawała dużym optymizmem. Pierwsze sekundy programu przygotowanego przez Rosjan potwierdziły moje przypuszczenia. Khan szalał z bombami zaskakując publiczność z minuty na minutę coraz bardziej. Śmiało mogę napisać, że kompozycje jakie pojawiały się na nieboskłonie, pomimo pewnej dozy nieskładności, były najpiękniejszymi jakie miałem okazję obserwować podczas Ognia i Wody 2012. Front widowiska niestety nie zachwycał i było w nim dużo przeskoków pozycji w czasie. Ciekawy i urozmaicony podkład muzyczny miejscami aż prosił się o lepsze zaznaczanie akcentów muzycznych single shotami, których w całym pokazie było raptem kilka. Moją uwagę przykuł fakt, że ścieżka dźwiękowa była identyczna jak w pokazie firmy Triplex w Ustce, a spora część materiału pochodziła właśnie od tego importera. Osobiście liczyłem na coś bardziej autorskiego, z drugiej strony jednak wybrane bomby to były same perełki. Trzecie widowisko zasłużenie zajęło II miejsce, gdyż z tak bogatą górą, nie sposób nie zachwycić się dziełem Khana.
- Jakość materiału: 9+/10
- Dobór efektów: 9-/10 (bomby były z gatunku najlepszych z najlepszych, jednak od czasu do czasu na niebie powstawał za duży misz-masz)
- Synchronizacja: 7/10 (system galaxis umożliwia wykonanie bardziej złożonych projektów)
- Finał: 9/10 (Obfite złoto było dobrym zwieńczeniem całości.)
- Kompozycja: 8+/10 (Góra piękna, dół trochę nieprzemyślany.)
- Wrażenie ogólne: 8+/10 (Pokaz pierwsza klasa, gdyby tylko był trochę lepiej zaplanowany...)
Blikas (Litwa) - 1. miejsce na podium:
Pierwsza część pokazu i od razu nokaut – takiej synchronizacji i pomysłowości może zazdrościć chyba każdy! Spektakl Litwinów cechował się ogromną kreatywnością, tworząc z podkładem muzycznym spójną całość, podczas oglądania której publiczność bawiła się bardzo dobrze. Sekwencje na single shotach były mistrzowskie, dobór ścieżki dźwiękowej również. Co prawda wyraźnie czuło się znacznie mniejszą ilość bomb w porównaniu do Khana, ale to co wybuchało nad miejską plażą w Ełku, wybuchało w idealnych momentach scenariusza. Blikas jest doskonałym przykładem tego, że nie samą ilością materiału się wygrywa, ale jego umiejętnym rozplanowaniem. Jeszcze większy respekt należy się zarówno ekipie z Rosji, jak i z Litwy, gdyż przed strzelaniem w mieście szalał porywisty wiatr i krótkotrwałe ulewy. Pogoda nie pokrzyżowała jednak planów pirotechników i przeprowadzone widowisko było po prostu bezbłędne! Blikasowi należą się olbrzymie gratulacje – właśnie dla takiego pokazu warto było odwiedzić Ełk!
Congratulations guys, You turn this festival in to something special and made this event worth to visit! Great job!
- Jakość materiału: 8+/10 (przydałoby się trochę więcej europejskich produktów)
- Dobór efektów: 9+/10
- Synchronizacja: 10/10 (perfekcja!)
- Finał: 9/10 (bardzo dobrze zaplanowany – najpierw kolorowe peonie, a później złote wykończenie, jednakże materiału mogłoby być troszkę więcej)
- Kompozycja: 10/10
- Wrażenie ogólne: 10-/10 (w 100 % zasłużone i bezapelacyjne pierwsze miejsce!)
Podsumowując: wizyta w Ełku była bardzo udana, wieczory widowiskowe, a publiczność zachwycona. Oby organizatorom starczyło zapału, potrzebnego do zorganizowania przyszłych edycji tego święta ognia. Jednocześnie wyrażam nadzieję, że w roku 2013 pirotechnika będzie stanowić jeszcze większą część imprezy, gdyż z własnych obserwacji oraz z reakcji publiczności można wywnioskować, że planowanie zwykłych, nudnych i nieciekawych przedstawień teatralnych pomiędzy pokazami fajerwerków, nie było trafnym posunięciem. Ludzie byli zniecierpliwieni czekając na kolejne widowiska, tymczasem wszyscy musieli czekać aż aktorzy teatralni skończą ( w końcu ) swój program. Fajerwerki jednakże wynagrodziły wyczekiwania i skutecznie namalowały wyrazy zauroczenia sztucznymi ogniami, na twarzach zgromadzonych widzów.
DZIEŃ I:
Basile (Polska) - 4. miejsce na podium:
W firmie z Pionek pokładałem bardzo duże nadzieje na zobaczenie porządnych, włoskich bomb i włoskiego polotu, gdyż Basile jest firmą polsko-włoską. Nie zawiodłem się na jakości materiału, który był w 100% wykonany na włoskich recepturach. Bomby były piękne, a finał wgniatał w ziemię. Multi-break shells (szczególnie w wariancie z trzeszczącymi polipami) były jak zawsze niesamowite! Jednakże z taką jakością Basile mogło pokusić się o bardziej ambitny scenariusz, tymczasem w pokazie nie było żadnych udanych sekwencji na single shotach (co jest przecież domeną włoskich widowisk), a front był praktycznie nieaktywny (poza rzymskimi ogniami, które jednak stanowiły jedynie tło dla pirotechniki wysokiej). Myślę, że właśnie to zadecydowało o ostatnim miejscu dla Basile. Wracając do mocnych stron pierwszego widowiska nie sposób nie powiedzieć więcej o jego najmocniejszym atucie - finale. Złoty, trzeszczący pył w połączeniu z dziesiątkami reportów był oszałamiający i to właśnie chyba ostatnie 40 sekund sprawiło, że firma z Pionek wyjechała z Ełku z nagrodą publiczności.
- Jakość materiału: 10/10
- Dobór efektów: 8/10 (trochę za dużo powtarzających się efektów, małe zróżnicowanie)
- Synchronizacja: 6/10 (niestety minus za brak sekwencji)
- Finał: 9+/10 (do perfekcji jeszcze odrobinę brakuje, aczkolwiek był to najlepszy finał festiwalu)
- Kompozycja: 6/10 (dawał się we znaki front, który był bardzo mało aktywny. Góra pokazu oparta przeważnie o proste układy)
- Wrażenie ogólne: 7-/10 (pokaz piękny, lecz na festiwal niestety się nie nadaje)
Kalvin (Białoruś) - 3. miejsce na podium:
Białorusini wystąpili jako drudzy piątkowego wieczoru i byli dla mnie dużą zagadką. Nie wiedziałem jaki styl strzelania reprezentują nasi przyjaciele zza wschodniej granicy, dlatego wyczekiwałem startu ich programu z niecierpliwością. Kalvin nie powalił mnie z nóg. Ani jakością materiałów, jego ilością, ani podkładem muzycznym. Pokazowi czegoś brakowało, nie było w nim momentów w których zachwyt sam pojawiałby się na twarzy. Basile cierpiało na niedobór pirotechniki niskiej, natomiast u Kalvina było jej aż za dużo. Użyte bomby strzela się raczej na zwykłych realizacjach, a nie festiwalach – brakowało chociaż kilku fajniejszych i bardziej nietypowych ładunków. Mocną stroną widowiska była kompozycja, która pomimo przewagi efektów poniżej 3” była o wiele składniejsza niż w przypadku poprzedniego programu. Plan strefy został dobrze zagospodarowany. Pochwała należy się również za zgranie z podkładem muzycznym i sekwencje na minach i singlach. Szkoda, że nie był to materiał z wyższej półki, bo wtedy widowisko byłoby jeszcze atrakcyjniejsze. Podsumowując, Kalvin ma duży potencjał i widać było, że scenariusz nie był dziełem przypadku, gdyby materiał był lepszy, a podkład muzyczny nie tak skomplikowany, to rozmawialibyśmy teraz o znacznie lepszym pokazie.
- Jakość materiału: 5/10 (brak materiałów produkcji europejskiej, jakość nie zachwycała)
- Dobór efektów: 7-/10 (za duży mix, brakowało trochę konsekwencji w dobieraniu kolejnych efektów)
- Synchronizacja: 9/10 (dobra robota!)
- Finał: 7-/10 (można było spodziewać się mocniejszego uderzenia)
- Kompozycja: 8+/10 (dobrze przemyślane rozplanowanie materiałów, aczkolwiek za dużo zwyczajnych i mało efektownych wyrzutni z klasy 1.4G)
- Wrażenie ogólne: 7-/10 (pokaz lepiej zaplanowany niż Basile, niestety z gorszym materiałem, dlatego ocena jest taka sama)
DZIEŃ II:
Khan (Rosja) - 2. miejsce na podium:
Rossija, ah Rosijja! Jeszcze przed zmierzchem (po wizycie w strefie) wiedziałem, że Khan podszedł do tematu bardzo ambitnie i nie pożałował materiału. Ilość rur porażała, a ich zawartość napawała dużym optymizmem. Pierwsze sekundy programu przygotowanego przez Rosjan potwierdziły moje przypuszczenia. Khan szalał z bombami zaskakując publiczność z minuty na minutę coraz bardziej. Śmiało mogę napisać, że kompozycje jakie pojawiały się na nieboskłonie, pomimo pewnej dozy nieskładności, były najpiękniejszymi jakie miałem okazję obserwować podczas Ognia i Wody 2012. Front widowiska niestety nie zachwycał i było w nim dużo przeskoków pozycji w czasie. Ciekawy i urozmaicony podkład muzyczny miejscami aż prosił się o lepsze zaznaczanie akcentów muzycznych single shotami, których w całym pokazie było raptem kilka. Moją uwagę przykuł fakt, że ścieżka dźwiękowa była identyczna jak w pokazie firmy Triplex w Ustce, a spora część materiału pochodziła właśnie od tego importera. Osobiście liczyłem na coś bardziej autorskiego, z drugiej strony jednak wybrane bomby to były same perełki. Trzecie widowisko zasłużenie zajęło II miejsce, gdyż z tak bogatą górą, nie sposób nie zachwycić się dziełem Khana.
- Jakość materiału: 9+/10
- Dobór efektów: 9-/10 (bomby były z gatunku najlepszych z najlepszych, jednak od czasu do czasu na niebie powstawał za duży misz-masz)
- Synchronizacja: 7/10 (system galaxis umożliwia wykonanie bardziej złożonych projektów)
- Finał: 9/10 (Obfite złoto było dobrym zwieńczeniem całości.)
- Kompozycja: 8+/10 (Góra piękna, dół trochę nieprzemyślany.)
- Wrażenie ogólne: 8+/10 (Pokaz pierwsza klasa, gdyby tylko był trochę lepiej zaplanowany...)
Blikas (Litwa) - 1. miejsce na podium:
Pierwsza część pokazu i od razu nokaut – takiej synchronizacji i pomysłowości może zazdrościć chyba każdy! Spektakl Litwinów cechował się ogromną kreatywnością, tworząc z podkładem muzycznym spójną całość, podczas oglądania której publiczność bawiła się bardzo dobrze. Sekwencje na single shotach były mistrzowskie, dobór ścieżki dźwiękowej również. Co prawda wyraźnie czuło się znacznie mniejszą ilość bomb w porównaniu do Khana, ale to co wybuchało nad miejską plażą w Ełku, wybuchało w idealnych momentach scenariusza. Blikas jest doskonałym przykładem tego, że nie samą ilością materiału się wygrywa, ale jego umiejętnym rozplanowaniem. Jeszcze większy respekt należy się zarówno ekipie z Rosji, jak i z Litwy, gdyż przed strzelaniem w mieście szalał porywisty wiatr i krótkotrwałe ulewy. Pogoda nie pokrzyżowała jednak planów pirotechników i przeprowadzone widowisko było po prostu bezbłędne! Blikasowi należą się olbrzymie gratulacje – właśnie dla takiego pokazu warto było odwiedzić Ełk!
Congratulations guys, You turn this festival in to something special and made this event worth to visit! Great job!
- Jakość materiału: 8+/10 (przydałoby się trochę więcej europejskich produktów)
- Dobór efektów: 9+/10
- Synchronizacja: 10/10 (perfekcja!)
- Finał: 9/10 (bardzo dobrze zaplanowany – najpierw kolorowe peonie, a później złote wykończenie, jednakże materiału mogłoby być troszkę więcej)
- Kompozycja: 10/10
- Wrażenie ogólne: 10-/10 (w 100 % zasłużone i bezapelacyjne pierwsze miejsce!)
Podsumowując: wizyta w Ełku była bardzo udana, wieczory widowiskowe, a publiczność zachwycona. Oby organizatorom starczyło zapału, potrzebnego do zorganizowania przyszłych edycji tego święta ognia. Jednocześnie wyrażam nadzieję, że w roku 2013 pirotechnika będzie stanowić jeszcze większą część imprezy, gdyż z własnych obserwacji oraz z reakcji publiczności można wywnioskować, że planowanie zwykłych, nudnych i nieciekawych przedstawień teatralnych pomiędzy pokazami fajerwerków, nie było trafnym posunięciem. Ludzie byli zniecierpliwieni czekając na kolejne widowiska, tymczasem wszyscy musieli czekać aż aktorzy teatralni skończą ( w końcu ) swój program. Fajerwerki jednakże wynagrodziły wyczekiwania i skutecznie namalowały wyrazy zauroczenia sztucznymi ogniami, na twarzach zgromadzonych widzów.
Komentarze
Brak komentarzy