26.08.2015
Komentarze (0)
Recenzja pokazu firmy Sugyp podczas Knokke-Heist 2015
W ramach międzynarodowego Festiwalu Sztucznych Ogni w Knokke-Heist miałem okazję podziwiać realizację reprezentantów Szwajcarii, firmy Sugyp – Feux d’artifice. Warto powiedzieć, że impreza ta przyciągnęła ogromną publiczność – główna trybuna na której zająłem miejsce była pełna ludzi już na 2 godziny przed pokazem (niektórzy czekali nawet dłużej), a do tego należy doliczyć pełną ludzi kilkukilometrową nadmorską promenadę. Knokke-Heist to bowiem nadmorska miejscowość, popularne miejsce wakacyjnego wypoczynku, czemu należy zapewne zawdzięczać wysoką frekwencję. Festiwal jest w pełni darmowy i finansowany przez miasto, a pirotechnika jest odpalana z plaży.
Teraz o meritum, czyli o wrażeniach z widowiska. Pokaz rozpoczął się zróżnicowanymi sekwencjami złotych i srebrnych min oraz wachlarzy wspieranych przez bomby w tej samej tonacji kolorystycznej. Takie zaawansowane sekwencje można było podziwiać właściwie przez cały show, co bardzo dobrze dopełniało efekty bomb. A te ostatnio były naprawdę zróżnicowane - od popularnych peonii, chryzantem i palm – także z wielokrotnie rozdzielającymi się końcówkami ramion - aż do sunflowerów i moich ulubionych „rybek” zasnuwających całe niebo. Skomplikowanie i wielkość efektów można zawdzięczać dużemu kalibrowi ładunków, które dochodziły do 8 cali, mimo że Knokke to w końcu miasto, a za promenadą znajdują się apartamentowce. Zarówno dolna, jak i górna partia pokazu współgrała nie tylko ze sobą, ale także z muzyką, a ta zmieniała się często – w trakcie 20-minutowego pokazu za podkład posłużyło kilkanaście utworów, od muzyki klasycznej do popu. Szczególnie przy wolniejszych melodiach twórcy pokazu pokazali kunszt, trafnie akcentując niektóre momenty wachlarzami czy pojedynczymi szelkami. Poszczególne sekwencje efektów podtrzymywane były na niebie przez co najmniej 10-sekund, więc można je było uważnie podziwiać – a przez cały pokaz żaden układ się nie powtórzył! Na koniec pokazu zafundowano wielokolorową „sieczkę”, a następnie dużą ilość brokatu i złota. Na minusy pokazu mogę zaliczyć dość długie przerwy między kilkoma utworami, w których użyto tylko stroboskopów lub „słońc” – raz można to wybaczyć, za trzecim jest to błąd. Mimo to dzięki zastosowaniu ciekawej gamy efektów, także rzadko spotykanych, nieprzewidywalności pokazu i jego różnorodności mogę stwierdzić, że był on jednym z lepszych jakie widziałem. Nie znudzić publiczności przez 20 minut to sztuka.
Album ze zdjęciami: LINK





Teraz o meritum, czyli o wrażeniach z widowiska. Pokaz rozpoczął się zróżnicowanymi sekwencjami złotych i srebrnych min oraz wachlarzy wspieranych przez bomby w tej samej tonacji kolorystycznej. Takie zaawansowane sekwencje można było podziwiać właściwie przez cały show, co bardzo dobrze dopełniało efekty bomb. A te ostatnio były naprawdę zróżnicowane - od popularnych peonii, chryzantem i palm – także z wielokrotnie rozdzielającymi się końcówkami ramion - aż do sunflowerów i moich ulubionych „rybek” zasnuwających całe niebo. Skomplikowanie i wielkość efektów można zawdzięczać dużemu kalibrowi ładunków, które dochodziły do 8 cali, mimo że Knokke to w końcu miasto, a za promenadą znajdują się apartamentowce. Zarówno dolna, jak i górna partia pokazu współgrała nie tylko ze sobą, ale także z muzyką, a ta zmieniała się często – w trakcie 20-minutowego pokazu za podkład posłużyło kilkanaście utworów, od muzyki klasycznej do popu. Szczególnie przy wolniejszych melodiach twórcy pokazu pokazali kunszt, trafnie akcentując niektóre momenty wachlarzami czy pojedynczymi szelkami. Poszczególne sekwencje efektów podtrzymywane były na niebie przez co najmniej 10-sekund, więc można je było uważnie podziwiać – a przez cały pokaz żaden układ się nie powtórzył! Na koniec pokazu zafundowano wielokolorową „sieczkę”, a następnie dużą ilość brokatu i złota. Na minusy pokazu mogę zaliczyć dość długie przerwy między kilkoma utworami, w których użyto tylko stroboskopów lub „słońc” – raz można to wybaczyć, za trzecim jest to błąd. Mimo to dzięki zastosowaniu ciekawej gamy efektów, także rzadko spotykanych, nieprzewidywalności pokazu i jego różnorodności mogę stwierdzić, że był on jednym z lepszych jakie widziałem. Nie znudzić publiczności przez 20 minut to sztuka.
Album ze zdjęciami: LINK






Komentarze
Brak komentarzy